Zacznijmy od początku – o koreańskiej pielęgnacji słów kilka…dzięsiąt cz.1

Pewnie wiele z Was czytało najpopularniejszą książkę o koreańskiej pielęgnacji, Sekrety urody Koreanek Amerykanki koreańskiego pochodzenia Charlotte Cho. To właśnie ona sprawiła, że gigantyczny boom na koreańskie kosmetyki rozpoczął się nie tylko w Ameryce, lecz w szczególności w Europie, w tym w Polsce. Opinie o książce są różne, ma ona swoje wady. Lecz trzeba przyznać, że czyta się ją przyjemnie i daje ona dobry ogląd na podstawową pielęgnację. Dodatkowym atutem książki są świetne ilustracje i ciekawostki na temat samego Seulu. Jeżeli czytaliście tą książkę macie już jakąś wiedzę na temat koreańskiej pielęgnacji. My postaramy się ją usystematyzować i choć trochę rozwinąć. Tyle wstępu, przejdźmy do konkretów.

Sekrety urody Koreanek Charlotte Cho

W sieci, czy wyżej wymienionej książce występuje magiczne określenie koreańskiej pielęgnacji 10 korków. Czym są te kroki i dlaczego jest ich aż 10? Pielęgnacja w stylu azjatyckim (bo nie tylko Koreanki są znane z „warstwowej” pielęgnacji!) polega na kilku etapach. Oczyszczaniu, tonizowaniu, nawilżaniu i odżywianiu oraz ochronie. Kroki to kolejne produkty występujące w wymienionych etapach. Można więc przyjąć, że każdy krok odpowiada produktowi. Etapów jest 4, więc gdzie te 10 kroków?

Zacznijmy od oczyszczania. W Azji przyjęło się, jakże logicznie pod względem chemicznym, że zwykły żel do mycia twarzy nie zmyje naszego tłustego podkładu, kremu BB, a co najważniejsze filtru ochronnego. Tłuste zmywaj tłustym. Dlatego powstał jednej z najfajniejszych produktów – olejek do mycia twarzy! Zmywa on makijaż, nawet ten wodoodporny, a do tego oczyszcza skórę z zanieczyszczeń, nagromadzonego przez dzień sebum, a także pomaga w walce z zaskórnikami. Dodatkowo nakładając go wykonuje się przyjemny masaż twarzy, który dobrze i regularnie wykonany może nawet poprawiać napięcie skóry czy spłycić zmarszczki (poszukajcie np. masażu Tanaka)! Na rynku dostępne są różne typy olejków myjących. Są olejki, które należy zmywać płatkami kosmetycznymi lub miękką ściereczką (np. olejek myjący od Resibo), są też olejki które emulgują (spieniają się) pod wpływem wody. I właśnie te emulgujące są według mnie najlepsze. Jestem leniem, więc zmycie olejku za pomocą wody i rąk jest dla mnie najlepszym rozwiązaniem. Azjatyckie olejki w większości emulgują (nie spotkałam się jeszcze z koreańską wersją olejku nie emulgującego) i występują w kilku stanach skupienia. Są oleje „olejkowe”, czyli płynne (np. Klairs Gentle Black Deep Cleasing Oil) i także w wersji balsamu, który pod wpływem ciepła przemienia się w lejący olejek (np. Missha Deep Clear Cleasing Balm). Jaki jest najlepszy? To już zależy od Was i  Waszych upodobań.

Zmyliśmy olej, więc co dalej? Pora na kosmetyk myjący na bazie wody, czyli żel/piankę do mycia twarzy! Domyje olej oraz resztki brudu i zanieczyszczeń. Pianka czy żel? Tu znowu wybór należy do Was! Dla osób lubiących gotowy produkt, puszystą pianę i jej delikatność polecam pianki (np.  te od Ecolab – są tanie, mają świetne składy lub nawilżającą piankę od Klairs Rich Moist Foaming Cleanser). Jeżeli zaś lubicie produkty żelowe, które spieniają się po dodaniu kilku kropel wody polecam  te od Le Cafe de Beaute – niewielka cena, piękne zapachy i naturalne składniki oraz łatwo pieniące się żele od jednej z najpopularniejszych koreańskich marek The Saem.  Do oczyszczania możecie używać także mydełek (świetne są te od firmy Klairs). Polecam także wielofunkcyjny sztyft od Neogen, który łączy w sobie funkcje olejku, pianki i peelingu w jednym!

W oczyszczaniu należy wspomnieć jeszcze o innych produktach, którymi na co dzień sama się „wspomagam” w pielęgnacji. Chodzi o produkty stricte do demakijażu. Osobiście nie potrafię się przemóc, aby codziennie do demakijażu używać tylko olejku, dlatego stosuję jako pierwszy krok tzw. remover’y lub wody micelarne.  Czym są płyny micelarne nikomu wyjaśniać nie trzeba, ot po prostu woda do demakijażu. Lubię, gdy płyny do demakijażu zawierają naturalne ekstrakty, dlatego polecam Wam gorąco wypróbować serię Healing Tea Garden od The Saem. Produkty zawierają wyciągi z zielonej herbaty, drzewa herbacianego lub białej herbaty.  Oczyszczają, a zarazem nawilżają/odświeżają/rozjaśniają/usuwają martwy naskórek w zależności od rodzaju. Wody za nami, więc czym są remover’y? Są to płyny, które zostały stworzone do usuwania makijażu (także wodoodpornego) z ust i oczu. Działają one mocniej, często są dwufazowe (np. Healing Tea Garden Green Tea Lip & Eyes Remover). Z łatwością pozbywają się makijażu, nie podrażniając skóry.  Na wyjazdach lub do domycia resztek z makijażu (w te dni, gdy używam tylko oleju) lubię wspomóc się chusteczkami do demakijażu od The Saem. Są wygodne w użyciu, tanie, dobrze nasączone, a dzięki plastikowemu zamknięciu nie wysychają!

Usunęliśmy makijaż, brud, a co z martwym naskórkiem? Pora na peeling! Złuszczanie to jeden z tych etapów w pielęgnacji, który nie wykonujemy codziennie. Dlatego można go potraktować jako dodatek do pielęgnacji tygodniowej. Peeling powinno się wykonywać w zależności od potrzeb Waszej skóry, jednak nie częściej niż co drugi dzień, czyli do 3 razy w tygodniu. Mój stan skóry (sucha w stronę normalnej) sprawia, że peeling wykonuję raz w tygodniu wspomagając się co 2-3 dni tonikiem z kwasami AHA (dokładnie tym Urban Eco Harakeke Fresh Toner od The Saem).  Bardzo lubię peelingi z naturalnymi ziarenkami złuszczającymi jak np. cukier w Gentle Black Sugar Facial Polish od Klairs czy w peelingach z Le Cafe de Beauty (mają dużo naturalnych ekstraktów i pięknie pachną <3). Popularnymi składnikami złuszczającymi są także nasiona, jak np. ziarenka rokitnika i moreli oraz otręby ryżowe w scrubach od Ecolab.

Podsumowując:  w Azji stosuje się dwuetapowe oczyszczanie – olej do mycia twarzy jako krok pierwszy, a następnie jako krok drugi żel lub piankę do mycia. Dodatkowo możecie używać produktów do demakijażu. Osobiście w większość dni używam w  samym oczyszczaniu 3 kroków: demakijaż, olej, pianka. Dodatkowo 2-3 razy w tygodniu do pielęgnacji dokładamy peeling.

Oczyściliśmy już naszą twarz, więc co teraz? Czas na tonizowanieW Europie przyzwyczajone jesteśmy do używania toników, które w swoim składzie na bardzo wysokich miejscach mają alkohol i są w postaci wody. Europejski tonik miał być „doczyszczeniem” po myciu oraz miał działać na niedoskonałości (sama z suchą skórą w czasach gimnazjalnych, gdy pojawiał mi się trądzik używałam słynnego wtedy Under20 z nadzieją na pozbycie się nieprzyjacieli. Efekt? Jeszcze bardziej przesuszona skóra z powodu alkoholu, który czuć było już przez małą dziurkę butelki!). Azjatyckie tonery zwane także skin (w Japonii lotion) nastawione są na przywrócenie skórze odpowiedniego pH, nawilżenie i przygotowanie skóry na przyjęcie kolejno nakładanych produktów pielęgnacyjnych.  Toniki koreańskie mają różną konsystencję jednak przeważnie jest ona gęstsza niż woda. Rodzai toników jest wiele, ponieważ każdy z nich stworzony jest z innych składników i ma inne właściwości. Dla osób szukających nawilżenia i odżywienia polecam Urban Eco Waratah Toner od The Saem. Ci co szukają toniku nawilżającego i nawadniającego powinni sprawdzić Iceland Hydrating Toner od The Saem (woda w nim zawarta jest prawie identyczna jak woda z jakiej składa się nasz organizm, więc tonik idealnie nadaje się do nawadniania skóry, także tłustej!). Dla cer dojrzałych polecam Ubran Eco Harakeke Firming Seed Toner oraz Chaga Anti-wrinkle Skin Toner. Jeżeli zaś szukacie czegoś z kwasami sprawdźcie Urban Eco Harakeke Fresh Toner – nawilżenie i oczyszczenie w jednym! Warto zwrócić uwagę także na mega popularny Supple Preparation Facial Toner od Klairs, który wykorzystywany był do popularnej jeszcze kilka miesięcy temu metody 7skin polegającej na nakładaniu toniku siedem razy podczas jednej pielęgnacji!

Podsumowując: toner do twarzy przywraca skórze odpowiednie pH, lecz także nawilża i przygotowuje skórę na przyjęcie kolejnych składników odżywczych.

W następnym wpisie znajdziecie informację na temat esencji, ampułek, serum,emulsji, kremów, mgiełek i ochrony przeciwsłonecznej. Mam nadzieję, że wpisy przypadną Wam do gustu. Jeżeli macie jakieś pytania lub uwagi zachęcam do kontaktu 🙂

Buziaki, Jagoda